środa, 4 sierpnia 2010

Złość

Wczoraj poczułam się jak w jakimś Afganistanie za czasów Talibów. Tam też czasem wielu twierdziło, że są mądrzejsi od mułły. I chociaż Islam to religia, którą każdy może interpretować to jednak powinno się ją tak interpretować by nie dzieliła ludzi na lepszych (mężczyźni) i gorszych (kobiety). Jak wyszło (i wychodzi) tamtejszym ludziom każdy widzi. Nie o tym jednak. Czułam się zniesmaczona tą awanturą. Wokół symbolu chrześcijaństwa. Symbolu, który miał być przypominać ludziom o miłości Boga do ludzi. Najwyraźniej jednak politycy woleli schować głowę w piasek i zrzucać odpowiedzialność na kościół, że "umył ręce niczym Poncjusz Piłat". No jak umył? Wysłał młodych, rześkich księży. Z polotem. Ten polot za dużo nie pomógł w starciu z rozhisteryzowanym tłumem. Tłum "bronił" krzyża przed księżmi. Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Wybrałam opcję 1 - szą. Płacz i tak nic nie da. A i ten śmiech jest przez łzy.
 Druga sprawa przyprawiająca mnie o dreszcze to VAT. No to mogę pakować walizki. Nie dość, że pracy nie ma, to jeszcze o sklonowaniu samej siebie (z drobnym rozcieńczeniem genów z innej "planety") w POLSCE to mogę sobie pomarzyć. Polityka tego państwa jest cholernie przyjazna rozmnażaniu się. Tak kurde przyjazna, że aż mnie się odechciewa szukać drugiej istoty by doszło do stworzenia nowego życia. Wiatropylna przecież nie jestem. Nie dość, że w razie ślubu w budynku na którego szczycie stoi krzyż spotkają mnie dziwne rzeczy na kursie przedmałżeńskim (mimo szkolenia w ramach lekcji religii pewnie trzeba będzie jeszcze się "doszkolić". I cóż z tego, że jeden kurs był całkiem?). Ja nie chce by jakaś ortodoksyjna kobiecina, której kwiat młodości już dawno usechł mówiła mi jak się "zabezpieczać po Bożemu”. Może uda się jednak ominąć taki rodzaj ślubu? Albo najlepiej takiego nie brać. Ślub cywilny jest szybki i bezbolesny dla finansów. Bo kosztuje mniej. A kazań już za młodu się nasłuchałam i pewnie nasłucham.
W każdym razie podniesienie VAT – u będzie gwoździem do trumny dla partii rządzącej. Ale naszego narodu też. Całe utrzymanie będzie nie do zniesienia. Żywność do góry, mieszkania do góry, dzieci do góry. Pieprzę coś takiego. I czekam aż ludzie zaczną protestować by chronić swój byt. Ziemski. Bo do wiecznego trochę daleko. Czy Wincent będzie miał honor (w domyśle też co innego) by w razie czego odejść? Ja wątpię. Politycy nie mają honoru. Przynajmniej nie ci „z góry”.
WYBORY. SLD na pożegnanie takiego chamskiego prezentu nam nie zostawiło.