niedziela, 19 czerwca 2011

dodatek: testy gimnazjalne i rozważania edukacyjne.

Tegoroczne testy wyszły jak wyszły. Każdy widzi.....

1. Czy to wina uczniów?
Tak, bo się nie uczą i nie myślą. Nawet z TV niektórzy nie umieją skorzystać jak należy (MTV itp)

2. Czy to wina nauczycieli? 
Tak, bo często zamiast wyłożyć materiał od razu tracą bezcenny czas na uspokajanie bandy rozwrzeszczanych nastolatków. A czas sobie leciał....Materiał się nie zrealizował, co widać na testach.

3. Czy to wina CKE?
Tak, bo ułożyła wreszcie porządny test matematyczno - przyrodniczy, czego nie można powiedzieć o humanistycznym*

4. Czy to wina resortu?
Tak, bo cały czas miesza w kotle zwanym polska edukacja niczym wiedźmy z Makbeta. I ciągle zmienia się systemy oceniania, co w konsekwencji zabija zdolność używania WŁASNEJ komórki mózgowej.

5. Czy to wina Rządu?
Tak, bo wybrał na urząd MEN osobę, która dawno temu miała styczność ze szkołą i nijak jej wiedza ma się do rzeczywistych problemów polskiej szkoły.

6. Czy to wina ludu? 
Tak, bo wybrał władzę, jaką wybrał. A teraz zamiast coś z tym zrobić siedzi przed TV i tylko narzeka zamiast wziąć się i pozbyć problemu.

Najlepszy cytat dzisiejszego dnia: Uwaga! Wyników tegorocznych testów NIE WOLNO porównywać z wynikami z lat ubiegłych.

I.  a kto mi zabroni?
II. Wyniki jasno wskazują, że albo młodzież się popsuła (czyt. zdurniała) albo program się ma nijak do rzeczywistości.
III. Polska eduakcja umiera. Ktoś dokopie leżącemu? Czy może lepiej zacznie się uzdrawianie? Sami wybierzcie, co jest właściwym wyjściem. (ja propnuje to 1 - jak szaleć to szaleć, nie?).
IV. To, że nauki ścisłe nie są domeną naszego narodu to wiemy (pff, jak się chce to można wszystko), ale że wynik z TH jest żenująco niski? To ma być ta jakość? O którą "walczono" wraz z obaleniem dawnego systemu?

*zlikwidujmy TH bo tylko same nieszczęścia wychodzą z tego. Vide 25/50!
P O R A Ż K A

Dodatek: ponoć po upadku komunizmu dostrzeżono, że z Narodem jest źle.
W kwestii edukacji. I zaczęto naprawiać (czyt. psuć) polską edukację.
A co było przyczyną?
Ehm. Ponoć czytanie rozkładów jazdy szwankowało w ówczesnych czasach.
A teraz to nie szwankuje?
Owszem, niektóre rozkłady są nijak pisane, ale to można jeszcze się spytać najbardziej zainteresowanej osoby czyli maszynisty/konduktora czy kierowcy.
Przypuszczam, że powinien odpowiedzieć bez większej łaski. Ale to trzeba chcieć. Użyć komórki. I może pojawi się żaróweczka jak Kabaretowej Mariolce?

Mariolka: Wiesz co to jest jak boli głowa i żarówka się świeci głowie?
Ktoś: No?
Mariolka: P O M Y S Ł. 


Wczoraj wracałam z domu PKS-em. Akurat pewna wiekowa osoba była dość aktywną "towarzyszką podróży".  Preferującą w dodatku Sami-Wiecie-Jaką-Stację.
Cóż, ja nie wierzę żadnej stacji TV.
Wszyscy kłamią.
 Jedni ładniej, drudzy bardziej nieudolnie.
 I niewazne czy owa stacja należy do Redemptorystów czy nowoczesnego TVN-u.
W każdym razie dowiedziałam się, że jest plan by zniszczyć Nasz Naród. Dokonuje się tego przez min. zniszczenie edukacji.

Niestety muszę przyznać Babci X rację. 
Obecne dzialania resortu edukacji dążą do zniszczenia tego, co wypracowano przed wojną i nawet próbowano kontynuować w socjalizmie.

Od 22 lat następuje demontaż kraju.
A od 12 lat demontujemy edukację.
Coś z czego byliśmy dumni.

Czyli wszelcy naziści pokroju Goebelsa i spółki ryją zza grobu ze śmiechu. 

Bo to, co im się nie udało przez naszą zawziętość - czyli niszczenie kultury Nam samym się udaje.
Umierać, a nie żyć!

Dodatkowo nie wspieramy Rodaków zza litewskiej granicy.
Efekt już jest.
Jakaś smarkula z gimnazjum na Litwie pochodzenia polskiego (na pewno?) już zaczęła wykazywać efekty nacjonalizacji liżąc tyły tamtejszej władzy.
Z jednej strony brzydzę się nią (to jak z tamtym dzieciakiem z ZSRR -u, który nakablował na swoich starych), ale z drugiej żal mi dzieciaka.
Bo to efekt porażki naszego kraju.
Nasz Wyrzut Sumienia.
Nie dbamy o Naszych, a potem włóczą się takie sieroty wielbiąc Głupotę i Nienawiść.

Reasumując: Kochany Narodzie! Ogarnij się, bo będzie źle! Już jest.

Komunia? Już była? A po co? By dostać laptopa?

Prawie każde dziecko (czy to młodsze - lat 11 czy to starsze - lat 30...) wychowane w wierze katolickiej pamięta swoją Komunię.
Ja swoją też pamiętam.
Całe dwa lata się człowiek do Niej przygotowywał.
A nawet i wcześniej.
Począwszy od katechezy w gronie rodzinnym a potem w ramach katechezy szkolnej (przedszkolnej nie liczę, bo to jakaś kosmiczna pomyłka była, a nie nauka religii).
W  Gorącym Tygodniu zapowiadającym Komunię mieślimy próby. Codzienne. Aż do skutku. No i w sobotę  pierwsza spowiedź była...Wszystko to dzieci bardzo przeżywały!
Tamtego dnia człowiek obudził się wcześnie, bo trzeba było się przygotować duchowo i cieleśnie na ten wielki dzień. Loki się zrobiły dzięki papilotom, wystarczyło je tylko ułożyć w odpowiednim porządku. Ubrało się dziecko w sukienkę i pocisło z rodziną do Kościoła. Cała impreza trwała ok 1,5 h - może troszkę mniej. Potem był obiad i prezenty.
I spacer z chrzestnymi i rodzicami.
Niektórzy towarzysze Dziecięcia otrzymali już rowery czy rolki. Dziecię otrzymało kolczyki i popularne bombonierki, oraz drobne, ale to naprawdę drobne wsparcie finansowe.

Obecnie nałożono na dzieci "obowiązek" noszenia alby.
Hmmmmmmmmmmmmmm.
Może to byłby i dobry pomysł, ale pomyślmy: garnitur chłopcy jeszcze wykorzystają. Na ślubie czy zakończeniu roku. Dziewczynka też może jeszcze wykorzystać sukienkę do Kościoła czy na jakąś uroczystość rodzinną (też ślub). A albę po "użyciu" oddaje się/sprzedaje (jak jest nabywca).
O ile alby mogę przełknąć to innych faktów już nie.
My też składaliśmy się na kwiaty dla księdza (czy bardziej do kościoła).
A teraz ponoć podziękowania są dla wszystkich jak leci.
I tylko chyba kasy szkoda...
I tych rodziców.
A  także przyjęcia. Mało kto w moich czasach dziecięctwa miał przyj ęcie w restauracji. Większość dzieciarni  miała domówki. I moim zdaniem bardzo dobrze. Odchodziło wynajęcie lokalu, opłacenie kateringu. Zresztą kto powiedział, że tylko matka ma latać z talerzami jak ostatnia służąca? Jak ma siostrę, to siostra też może latać. Zresztą czy konieczne jest podawanie tradycyjnych schabowych? Odpowiedzcie sobie sami.

Komunię przyjmowałam "szkolnie".
Czyli wg. grafika jedna szkoła w danym dniu pokazuje swój drugoroczny inwentarz.
Jak czyta, jak umie pieśni. Itp.
Potem w następnym tygodniu ten sam "cyrk".
A szkół było trzy.
Teraz ponoć dzieciaki przychodzą do sakramentu w ramach parafii.
Hmmmmm.....
Nie wiem, nie wypowiadam się....

Tamten (grafikowy) sposób miał swój urok.
Tak urok!
W czasie BT cała klasa miała ulgę od wychowawczyni w kwestiach naukowych abyśmy mogli się skupić na duchowych aspektach BT.
No w sumie większy był niż w samym dniu komunii. (fotografowie, tłok za chiny ludowe nie dawały się skupić).
I to bez wyjątku. Niezależnie, czy ze szkołą miałeś sakrament, czy integrowałeś się z Parafią.

Wracając do prezentów.
1. Po co dzieciakowi dawać operację plastyczną (by ładnie wyglądało na zdjęciach?) - dziecko jest jakie jest. Mocno odstające uszy co najwyżej psują uekt wizualny. Co innego gdy dodatkowo jest wskazanie medyczne.  
No dobra. OP może być.
2.  Laptop, quad, mp3, telefon. - aaaaa, ja i starsze roczniki MUSIELIŚMY w jakiś sposób zapracować na te dobra, czy to rozdając ulotki, czy to ucząc się dobrze, czy sprzedając ksiązki. A taki 8-9 latek? Przecież przyzwyczajamy dziecko do dobrego. A tak w życiu nie zawsze jest. Jasne. Analfabetyzm technnologiczny w XXI wieku nie jest mile widziany. Jednak taki kurdupel zamiast siedzieć na podwórku i drzeć się w niebogłosy ze szczęścia/bólu do późnej nocy siedzi, ale przed kompem. Rośnie mu enta oponka, bo tylko siedzi i je. A potem dziecko wpada w dołek bo jest za grube. A czemu? Bo zamiast kupić dzieciakowi prymitywny rower, czy nawet głupią piłkę do kosza (kiedyś piłka była CZYMŚ CUDOWNYM) kupuje się telefon czy mp3. A później nie ma jak wytrzymać w autobusie, bo jesteś zmuszony słuchać jakichś "hitów". Które co gorsza są na cały regulator rozwalone, bo dziecię słuch traci.

Reasumując: Proponuję przeniesienie 1 Komunii na 17-18 urodziny. Ewentualnie 13-15. Czyli przed albo po bierzmowaniu.


Aha! Indeksy. Na co 8 latkom indeksy?
Po to by sprawdzać jego "aktywność"?
Mnie nie trzeba było ganiać z paskiem do kościoła na GŻ czy Różaniec czy DK.
Inne dzieci chodziły bo chciały. Albo nie chodziły, bo nie chciały czy nie miały z kim iść. A teraz jest mobilizacja całej rodziny.
Jak była msza dla dzieci i kazanie to praktycznie dzieciaki się zabijały o wezwania do modlitwy wiernych czy podczas kazania gdy ksiądz robił odpytkę.
Teraz tego lasu rąk nie widzę......
Dlaczego?