sobota, 23 czerwca 2012

Ogólne przemyślenia


W szesnastym stuleciu Naszej Ery pewien poeta wypowiedział pamiętne słowa: Być albo nie być...




I coś w tym musiało być. W końcu Szekspir w swym dziele "Hamlet" pytał się o sens życia...
Pytał się o władzę, która zaślepia. 
Pytał się o tyle rzeczy...A my tak naprawdę jeszcze nie odkryliśmy sensu tych słów  do końca . 
Bo na tym polega poezja życia. 
Ciągle poszukujemy nowego sensu. Jeśli nam się droga A nie spodoba schodzimy z niej i szukamy innej. 
Inni wolą zostać na starej drodze i uparcie dążą do zrozumienia drogą, którą kroczą. 
Obie postawy godne podziwu. 
W końcu człowiek jest istotą, która myśli, poszukuje. Nie zawsze chce gotowych rozwiązań, które mogą pomóc w rozwiązaniu problemu. A czasem stworzyć nowy. 


Dziś mamy problem zwany ACTA. Te cztery literki zjednoczyły wielu młodych na  świecie. Zwłaszcza w Polsce. Ludzie, którzy nie zaznali (jak sądzą) opresji i cenzury wyszli na ulicę, by sprzeciwić się ograniczaniu ich praw w internecie.
Bo skoro często się czują ograniczeni w rzeczywistości przez "prawo" i podwójne standardy to w internecie chcą się czuć wolni. A partie mające słowo "liberalizm" w godle chciały im to odebrać. Kuriozalne. Prawdziwe. 
Najwięcej władzy nie chce despota, ale osoba optująca za filozofią życia 'róbta co co chceta". Ja bym dodała: Róbta co chceta, ale pamiętajcie, że Wielki Brat czuwa....To po co ta idylla?


ACTA miało bronić rodzimych twórców przed podróbkami. Zapewne jak zwykle mogło chodzić o Chiny (to już jakaś paranoja z tymi Chinami). 
Niektórzy doznali (i doznają) zaćmienia przez pieniądze. 
A to zaćmienie nazywa się "opętańcza walka ze wszystkim, co zabierze nam kasę".
Świat opiera się na podróbkach. Gospodarka opiera się na konkurencji.




Na początku była Coca-Cola. 
I  była ona lekarstwem. 
I sprzedawano ją tylko w aptekach.


A potem nastała przemiana z lekarstwa w standardowy środek gospodarczy o wielu zastosowaniach. 
Służy on obecnie jako 
* napój podczas oglądania filmów, 
* podstawowy środek do przetykania rur, 
* medykament w problemach będących efektem popełnienia Grzechu Głównego numer 5,
* robienia efektywnych pokazów promujących naukę: Mentos Miętowy & Cola
Obecnie cena Coca - Coli waha się od 0,85 zł (1,5 L czyt. napój sugerujący wygląd Coli, jej skład, do smaku mu jeszcze daleko) do 4,99 zł (2 L Cola firmy Coca-Cola - standardowy smak, pełno cukru i nasz ukochany H^-3PO^-4). 


Nim jednak pojawiła się gama podróbek, imitacji Coca - Cola była droga. Później objawiła się Pepsi, co spowodowało lawinę. W międzyczasie były jakieś procesy, spory ideologiczne o markę, poglądy polityczne (CocaCola to symbol Szatanów, Pepsi to ci "właściwi"). Jednakże spory nic nie dały. Nowe firmy powstają jak grzyby po deszczu. Gospodarka ruszyła!!!!




Do czego zmierzam? 
Powinniśmy naprawdę uwolnić rynek. 
Zwłaszcza muzyczny.
Gdy byłam młodsza puszczano na TVP2 tzw. listę przebojów. 
Można było się osłuchać i poznać różnych artystów.
Dokształcić się w dziedzinie kultury niższej. 
Jedni zostali i dalej nas męczą/cieszą 
Obecnie włączając tv musisz przebić się przez standardowy zespół kiczu, tandety. 
Nie przeczę, że zdarzało mi się słuchać/słyszeć melodii, które dziś uważam nie tyle za obciach co żenadę. Zresztą ile można słuchać piosenki o słowach "Wstań powiedz nie jestem sam..." 


Niby takie życiowe a do życia się nijak ma. Szczerze mówiąc to wolę zakopywać się w starych przebojach Red Guitars. Zwyczajne piosenki, a jednak wyjątkowe. I muzyka inna. (kilkadziesiąt lat temu jedynym głównym instrumentem był głos, no i parę elektrycznych gitar na krzyż). 


Obecnie wszystko jest skomputeryzowane. Osoby, które normalnie nie są obdarzone przez naturę GŁOSEM mogą robić kariery jako piosenkarze. 
Tylko po co? Gdzie w tym wszystkim piękno sztuki? 
Czy mi się nudzi, że szukam piękna w muzyce rozrywkowej?
Tak, ponieważ kilkadziesiąt lat temu obowiązywały pewne standardy. Można było iść na fajny koncert, odpocząć. Zrelaksować się. 
Nieraz płyty gościły na weselach, studniówkach. (a i pewnie sami artyści byli zapraszani) 
Bo byli dobrzy....
A dziś co jest na studniówkach czy balach? 
Wodzirej, zespół (no mój był nawet spoko), albo DJ (akurat DJ pasowałby do balu po szóstej klasie podstawówki a nie w klasie maturalnej, litości...).




Szukając muzyki w Internecie szukam coraz to nowszych wykonawców. Odkrywam tych, których płyty w Polsce nie dane będzie mi kupić. I nie chodzi nawet o cenę (od 4 dych wzwyż za płytę). 
Raczej o dostępność....


Dwudziesty pierwszy wiek, miejsce Euro, pełno galerii, szklanych domów - a w sklepach mimo pełnych półek nadal ograniczony wybór...




Narzuca się nam pewien określony styl życia. 
Narzuca się nam nawet kanały jakie mamy oglądać. Gdy założono mi kablówkę miałam parę programów niemieckich. Mnie one nie przeszkadzały. Skoro rodzice płacili to i ja mogłam z nich korzystać. A potem je wyłączono. Jeden zamieniono na tv biznes (obecnie jest kanałem filmowym). Drugi zamienili na MTV Polska (dawniej MTV International). Program, który był kiedyś mhm...arabski zamieniono na inny. Eh...Dobrze, że jeszcze mam CNN. 
Nie wiem czy to przymusowa "repolonizacja" czy co....(oficjalna wypowiedź: klienci nie byli tą stacją zainteresowani. Mhm taaaaa).
Zważywszy, że w Narodowych Stacjach (nie, nie mam na myśli Państwowej) co jakiś czas używa się słów, które nie są godne Wielkich Prezenterów. W końcu ELITA powinna być ELITĄ, a nie nowobogackimi utracjuszami, którzy gadają od rzeczy i denerwują ludzi, którzy ciężko pracują na tę ELITĘ. 




PS. są możliwości kupna piosenki, ale w niektórych wypadkach ja chcę całej płyty....(co nie zdarza się za często).