Nadszedł czas wspomnień.
Wspomnień zmarłych z naszej rodziny i z otoczenia.
Dziennikarze wspominają swoich kolegów, to samo aktorzy, artyści, lekarze, nawet politycy. W tle odbywa się drugi pogrzeb ostatniego Prezydenta Polski.
A ja się zastanawiam.
Czy śmierć mnie przeraża?
Zależy czyja...
Moja osobista niekoniecznie.
Z rodziną już gorzej.
W końcu teraz jesteś.
Za chwilę Cię nie ma.
Normalna kolej rzeczy?
Chyba jednak nie, skoro żyjąc nie myślimy o śmierci. Nie myślimy o tym, że kogoś możemy zranić i nie zdążymy się pożegnać i przeprosić.
Żyjemy z dnia na dzień pozwalając na działanie swoim emocjom, swojej dumie.
I swojemu egoizmowi.
Bóg/Natura/Jakaś Wyższa Siła stworzył(a) Nas na obraz i podobieństwo siebie. Mieliśmy być doskonali.
Mieliśmy miłować bliźniego i rozmnażać się do oporu...
Tylko dlaczego mam wrażenie, że aktu stworzenia dokonano w gabinecie krzywych zwierciadeł?
Wiemy jak wyglądamy normalnie.
Wiemy jak wyglądamy po wejściu do gabinetu krzywych luster.
Obraz, jaki tam widzimy powoduje, iż jakoś nam tak weselej i trzeźwiej potrafimy ocenić swoją cielesność.
Swoje materialne ciało.
Swoje materialne ciało.
A co z Duchem?
A co z Umysłem?
Oczy są odbiciem duszy.
To, co widzimy w Gabinecie Krzywych Zwierciadeł nie jest obrazem ciała, ale ducha.
Często pokaleczonego.
To, co widzimy w Gabinecie Krzywych Zwierciadeł nie jest obrazem ciała, ale ducha.
Często pokaleczonego.
Ostatnio na portalu społecznościowym Facebook widzę pewną tendencję
Powinniśmy być dobrzy sami z siebie - powie ateista
Powinniśmy być dobrzy sami z siebie - powie ateista
Co to znaczy?
Co to znaczy być dobrym samym z siebie?
Co to znaczy być dobrym samym z siebie?
Być bezinteresownym (frajerem) dającym się wykorzystywać?
Niekoniecznie.
Po prostu należy być i przejść przez życie jak najlepiej, pokonując przepaści, najbardziej strome ścieżki.
I nie bać się (choć to ludzkie).
Księża ciągle mówią ludziom o cywilizacji śmierci.
Ja nie widzę cywilizacji śmierci.
Ja widzę cywilizację plastiku.
Ja widzę cywilizację głupoty i pychy.
Ja widzę cywilizację strachu przed starością.
Strach przed starością powoduje, że usuwa się starsze wiekiem reporterki z wizji lub każe się zamieniać w przerażające monstra, którymi będę straszyć córki gdy wypowiedzą magiczne zdanie: Chcę sobie zrobić operację plastyczną/wstrzyknąć botoks.*
Strach przed starością powoduje, że usuwa się starsze wiekiem reporterki z wizji lub każe się zamieniać w przerażające monstra, którymi będę straszyć córki gdy wypowiedzą magiczne zdanie: Chcę sobie zrobić operację plastyczną/wstrzyknąć botoks.*
Śmierć i cierpienie są ciągle maglowane na maturze, w każdym dzienniku przy okazji Światowego Dnia Chorego, przy jakiejś katastrofie.
I nic z tego nie wychodzi. A temat nam powszednieje...
A strach zostaje.
A strach zostaje.
Tymczasem człowiek akceptujący śmierć jako część życia może wstać i pójść dalej.
Nie będzie się ciągle za siebie oglądał.
Nie rozdrapuje swoich ran.
Pozwoli im się zabliźnić, ale będzie o nich pamiętał.
Nie będzie się ciągle za siebie oglądał.
Nie rozdrapuje swoich ran.
Pozwoli im się zabliźnić, ale będzie o nich pamiętał.
Nie bójmy się śmierci choć w pieśni błagalnej "Święty Boże" wołamy:
Od nagłej i niespodzianej śmierci wybaw nas Panie.
Po prostu idźmy przed siebie pochylając się nad losem drugiego człowieka.
*Co mama zrobi? Podetknie starą kiełbasę i powie: Córciu po co wydawać fortunę by się osz...upiększyć?
Stare nie jest brzydsze niż młodsze. Jest po prostu inne. Więc dlaczego w epoce indywidualizmu (i niekiedy egoizmu) ludzie chcą stosować jeden schemat wobec siebie?
Ten jest stary.
Stare jest brzydkie.
Usuwajmy brzydotę?
Ja preferuję naturalne zmarszczki, a zdjęcia "odmłodzonych" reporterek będą wisieć w sypialni dzieci gdy nie będą chciały spać o właściwej porze.
*Co mama zrobi? Podetknie starą kiełbasę i powie: Córciu po co wydawać fortunę by się osz...upiększyć?
Stare nie jest brzydsze niż młodsze. Jest po prostu inne. Więc dlaczego w epoce indywidualizmu (i niekiedy egoizmu) ludzie chcą stosować jeden schemat wobec siebie?
Ten jest stary.
Stare jest brzydkie.
Usuwajmy brzydotę?
Ja preferuję naturalne zmarszczki, a zdjęcia "odmłodzonych" reporterek będą wisieć w sypialni dzieci gdy nie będą chciały spać o właściwej porze.