piątek, 11 lutego 2011

Skąd jesteś człowieku? Czyli marzenia do zniszczenia "kochanego MEN"

Wczoraj czytałam rewelacje nt polskiego gimnazjalisty:
że coraz lepiej czyta
 że coraz lepiej liczy
 że jest mądrzejszy

 Nie wiem na jakiej planecie żyje Premier  T. z Panią Minister H., ale Ziemia to to nie jest.
Wystarczy spytać się prowadzących laboratoria czy ćwiczenia o swoich podpiecznych.
Niektórzy też pokuszą się o stwierdzenie, że coraz większe barany przychodzą na uczelnie. (zasłyszane)
I ja się z tym....zgodzę.
Złośliwi powiedzą - pewnie mówi o sobie.
No...na taką samokrytykę to jednak mnie nie stać.
Uważam jednak, że kiedyś uczono lepiej. Nauczycielom CHCIAŁO się dotrzeć do ucznia.(wnioski po dziejszej rozmowie z panią Y).
Nie wiem jak władza PRLu motywowała swoich pracowników, ale jednak udawało im się wyprodukować całkiem światłe jednostki. A i te z mniejszą mocą jakoś świeciły.
A teraz?
"Nie wiecie? To poczytajcie sobie".
A to co? Studia? Niee, liceum. Albo gorzej....gimnazjum.

Szkoła niższego rzędu ma tak uczyć tych ambitnych (idących na studia) by spokojnie poszli dalej w kwestii edukacji - studiowali, habilitowali i Atena wie co jeszcze...
Z drugiej strony ma tak uczyć, by ci mniej zdolni poszli w świat i nie wstydzili się przyznać do placówki, którą ukończyli. A raczej żeby szkoła się nie wstydziła, że wypuściła taką osobę z murów.

Mam nadzieję, że na jesieni ściągniemy naszych marzycieli z obłoków i pokażemy im RZECZYWISTOŚĆ.
Oby upadek okazał się dość bolesny.