środa, 15 grudnia 2010

Podwyżki i trochę o gospodarce i życiu,,,

Zbliają się święta. Zatem przygotujmy się na podwyżki owoców i warzyw. W końcu ludzie zabiegani są i nie zwrócą uwagi na takie detale jak 2-3 zeta w cenie. Bo przecież muszą przygotować wigilię. Muszą zrobić karpia i te magiczne 12 dań.
A figa.
Ja sobie tak myślę. Ile te owoce kosztują w skupie? Na pewno mało rolnik za nie dostanie, co moim zdaniem jest poronione w kraju w którym co roku dopłaca się do rolnictwa po to by podatnicy płacili jak najmniej za płody rolne i zwierzynę oraz pochodne tych produktów.
http://finanse.wp.pl/kat,104124,title,Kolejna-podwyzka-I-to-tuz-przed-swietami,wid,12948331,wiadomosc.html
Jest jednak inaczej.
Niestety.
I będzie jeszcze gorzej.
Podwyżki prądu spowodują katastrofę społeczną w Polsce.
Bo zacznie się problem z żywnością i jej racjonowanie.
Chociaż je się po to żeby żyć!
Właśnie...
I może wojna domowa będzie. A Platforma nie wprowadzi Stanu Wojennego, bo ma "w pamięci" dawny system. Tylko może ludzie ich wyrżną jak lud wyciął w pień ostatniego króla Francji (Napoleon to był uzurpator). To możliwe.Wściekły lud jest zdolny do wszystkiego.
A Platforma fundując podwyżki podkłada się ludowi.
A lud w końcu jak tama przy Bogatyni puści.
I będzie tragedia.
Kolejna do kolekcji.ar
Bo o ile PiS robił krok do przodu i dwa kroki do tyłu a w konsekwencji nie robił nic, to jego siostra zdecydowała się na zrobienie czegoś. Po 3 latach nieróbstwa i patrzenia na rankingi, które były robione albo na ślepo albo naginane tak by partii rządzącej się podobało (jak w dawnych czasach. Róbmy wszystko by władza była zadowolona...). I teraz podwyższa podatki by "podratować" finanse Państwa.
By się nie jeździło BMW z BORowikami to by już pierwsze koszta odeszły. Ponadto koncepcja polityka powinna być taka jak w PRL. Wita on salę sejmową, kolumnową i barek raz na jakiś czas a później znów szoruje do zwykłej pracy.
Teraz tam (na Wiejskiej) zrobiło się mini państwo więc sporo politków, politykierów właściwie potraciło kontakt z rzeczywistością. Czego efektem są ustawy, które nie zawsze mają się do rzeczywistości. Praktycznie rzecz biorąc wogóle nijak mają się do rzeczywistości. Więc się nie dziwmy, że naród łamie prawo tu kraju czy zagranicą.

Moje rozterki odnośnie PKB na 1 sztukę ludzia. Dobra. PKB na jednego członka w kraju:
a) wysoko rozwinięte z domeną usług - 15 000 USD i wyżej
b) średnio rozwinięte z przewagą przemysłu - (1,5 - 12) * 1000 USD
c) słabo rozwinięte z przewagą rolnictwa - mniej niż 1,5 tysiąca USD

A ja się nie zgodzę. Totalnie się nie zgodzę. Polska zrezygnowała już praktycznie z przemysłu. Pominę górnictwo. A biedni jak byliśmy tak nadal jesteśmy. I co nam dają te usługi?
NIC!!!
Więc niech nauczyciele przestaną wtłaczać w nas durne progi tylko spowodują dyskusje na lekcjach WOS-u czy geografii. Po kiego grzyba nam ta znajomość? Anglicy tego nie wiedzą (moja opinia) i się czują szczęśliwi. (że tego nie wiedzą).
A pani Minister niech już przestanie bajki pleść, bo to się nudne robi.
Ograniczyć nauczycielom wolne. Coś jeszcze chce Pani dodać?
Już niech lepiej Ona odejdzie.
Bo wszystko psuje.
Roman G. za dużo nie napsuł, a był ministrem rok.
Ktoś powie: może dlatego?
1.Nooo, mundurki mu się nie udały.
Ale skąd mógł wpaść na pomysł, że szkoły jakieś worki po kartoflach przyszykują TYLKO dla uczniów? Jeśli dzieci mają mieć uniformy to niech dorośli dają przykład.  A bywa, że parę pań ubierze się dość ekscentrycznie a same później wymagają, by dziewczęta nosiły się skromnie. Jakaś hipokryzja, nie?
Ja nie przypominam sobie by moje nauczycielki nosiły się nieodpowiednio.
Przeciwnie. Bardzo eleganckie były. Niezależnie czy to szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum (dwie ostatnie szkoły to z mundurkami były i jestem dumna, że chodziłam do takiej szkoły).
2. Lektury.
Trochę się biedaczek zaplątał przy cytowaniu paru lektur. Ale przynajmniej coś dzwoniło. Choć nie w tym kościele. Non stop zmienia się wykaz lektur. A jeszcze nie ma takiego, który byłby przytomny. I nie ma czasu na DOGŁĘBNE analizowanie tekstu. To wy sie dziwicie kochani dorośli, że testy humanistyczne czy matury wypadają do dupy.
Jak primo uczniowie są przemęczeni duperelkami typu
a) PO:
 - i tak jak będzie wojna to połowa osób wpadnie w panikę a druga dostanie zawału,
- jak jest rana to się nie bawimy w czepce hipkratesa (np) tylko byle zatrzymać krwawienie a najlepiej jak zrobi to lekarz a obok niego będzie stać siostra ze strzykawką której zawartość będzie miała nazwę: szczepionka przeciwtężcowa*,
- a pomocy osobie nieprzytomnej lub też poszkodowanej mało kto udziela bo się boi że zaszkodzi i będzie się go sądzić
b) PP - i tak sprawdzi się to w życiu. Nie ma "lepszej" szkoły niż poznanie uroków liczenia podatków samemu i latania po urzędach dzięki "milym" paniom i morzu biurokracji
c) TI - a na co mi to? Po to by bawić się OFFICEM? To w podstawówce się powinno robić. I gimnazjum. No dobra. Wiem, że są nowsze  wersje Office'a, a CV to jednak w WORDZIE trzeba napisać. Chyba....
I arkusz kalkulacyjny pewnie sprawia trudności. Noo to nad tym można posiedzieć. Albo zatańczmy z Originem. W kwestii wykesów jest o niebo lepszy. A i angielski się poprawi. Dwie pieczenie na jednym rożnie można upiec, nie?
Secundo - rzadko trafia się na belfrów z powołania pod kątem języka ojczystego. Paradoks, nie? Polskim powinniśmy trzaskać jak rzymianie łaciną a często jest tak, że obcokrajowiec lepiej mówi od naszych rodzimych polityków. W kwestii języka polskiego też nie byłam poszkodowana raczej. Trzy lata w podstawówce (nauczania zintegrowanego nie liczę) z dobrą polonistką, kolejne 3 lata w gimie, a później małe przygody w liceum, ale i tak się wyszło na prostą. Ktoś się przyczepi do mojej polszczyzny? Niech się ugryzie. W nos. Kiedy trzeba to używam nawet zbyt poprawnej polszczyzny i to trochę śmiesznie brzmi. Ale trzeba, nie? Wracając do belfrów kochanych nauczających polskiego. Za mało czasu mają biedacy (innym się nie chce - wypalenie związane z zawodem i choroba zawodowa = to się czasem łączy) by nam wtłoczyć olej do główek.
Poucinały złe krwacowe i źli krawcy** materiału i dzieci są ubogie i zimno im bo nie mają ubranka marki "wiedza dotycząca literatury polskiej i obcej".
Król jest nagi.
Nie omawia się lektur DOKŁADNIE tylko się czyta opracowania. Efekty widać na testach zewnętrznych. No i wiadomo. Jak uczniowie się postarają to mówi się: oo, ta szkoła jest dobra. A jak nie pójdzie to zdanie brzmi tak: ta młodzież jest durna. Wcale się nie uczy.
Jasne, zwalcie na nas odpowiedzialność. ZA WSZYSTKO. Za całe zło w polskiej edukacji. To my sobie zamknęliśmy zawodówki. To my sobie pocięliśmy materiał. To wszystko sami sobie zgotowaliśmy.
Tertio - zabija się nasze myślenie po to by, profesorowie i kadra nauczająca na studiach mogła na nas narzekać. Ja radzę zrobić zebranie i wygłosić orędzie do swoich kolegów, którzy zdecydowali się na przekazywanie wiedzy w szkołach niższego rzędu by nie zabijali naszego potencjału, bo to ciężko odkręcić. Te pretensje to do MEN. Albo od razu wszyscy zastrajkujmy jak w Grecji. Albo dajmy sobie święty spokój ze zdobywaniem wiedzy. Skończmy na podstawówce. I będzie masa rąk do kopania. Teraz w zimie to się bardzo przyda.

cdnamin
(ciąg dalszy nastąpi a może i nie)


* dla tych co nie dostali dawki w szkole w ramach szczepień obowiązkowych lub skończył mu się termin "wazności"
** nie mam nic do prawdzich krawcowych, to przenośna.