piątek, 7 czerwca 2013

krótka wypowiedź

Kobieta.

Dwa chromosomy XX
Pochodna mężczyzny.
Słaba płeć
Przyczyna niejednej wojny


To tyle wstępu.
Kim w dzisiejszym świecie jest kobieta?
Matką
Żoną
Kochanką
Więźniarką
Lekarką

Prócz tego może być:
- ateistką
- buddystką
- hinduistką
- politeistiką

jak również: żydówką/chrześcijanką/muzułmanką.

Każda filozofia ma sposób "na kobietę". Jedna propaguje "róbta co chceta ze swoim ciałem, nawet możecie je doszczętnie wyjałowić" inna: jesteś głównie do płodzenia dzieci i usługiwania mężowi. Jeszcze inna zezwala na realizowanie siebie nie tylko przez ciężką pracę fizyczno-umysłową, jaką jest dom. Przez wieki sposób traktowania kobiet ulegał zmianie. Zazwyczaj jednak pozycja kobiety w czasie wojny była delikatnie mówiąc nie do pozazdroszczania. Bywała łupem wojennym. Często bywała upadlana...Poprawka to honor rodu był plamiony. I to niezależnie czy mówimy o północnym globie, czy południowym. 

W PL była bardzo specyficzna sytuacja. Kobiety czy to w okresie renesansu, czy we wcześniejszych epokach miały wielkie poważanie. Rozporządzały majątkiem, prowadziły interesy. Oczywiście wszystko przy zachowaniu
tradycyjnego podziału ról biologicznych. Byliśmy ewenementem. Później to wszystko stanęło na głowie. I o ile chłopka dalej miała to swoje równouprawnienie o którym wspominała Orzeszkowa we wstępie do "Nad Niemnem" o tyle kobieta ze sfer była już dobrem rodu i przekazywano ją sobie z rąk do rąk. Kobieta ze sfer musiała odbyć edukację, jednak tylko po to by wprowadzić ją w stan frustracji (jeśli była świadoma niesprawiedliwości -> pierwsze dyplomowane lekarki to XIX wiek, i bardziej schyłek...).

Jak tu cię ma szlag nie trafić, jak nie możesz praktykować bo zamiast czegoś w spodniach masz coś w gorsecie?

Dobra, wywalczyłyśmy swoje prawa za pomocą sufrażystek i ich potomkiń feministek. Prawo do nauki, rozwodu etc...

Dziś feministki zachodnie (także nasze rodzime) zapominają o dbaniu o interesa kobiet i zajmują się interesami wszystkich, tylko nie kobiet właśnie.

Femen zaliczam jako atrakcję dla panów.


Jest tymczasem twór zwany feminizmem muzułmańskim. Na czym on polega? A no kobiety działające w tego typu organizacjach odkurzają właściwe hadisy, fragmenty Koranu traktujące o właściwym traktowaniu muzułmańskiej kobiety. W końcu wg wielu entuzjastów Islam to religia o charakterze nieco feministycznym. No tak. Nie wolno zaprzeczyć. Prawo do życia, prawo do nauki, do pracy (nie tylko na rzecz rodu), ale i samej siebie..

Niestety właściwe informacje nie mają wzięcia w mediach jako takich i woli się przytaczać wpadki "świętych" mężów, którzy może i Koran znają, ale naukę inrerpretacji zaniedbano na poziomie szkoły podstawowej tudzież pierwszych stopni wtajemniczenia podczas szkolenia w medresach.
W każdym razie walka o prawa kobiet z krajów, gdzie spora większość obywateli ma przodków muzułmanów i sami niekiedy wyznają islam "od A do Z" powinien odbyć się zgodnie z regułami, które nadały kobietom podstawowe prawa. 
Prawa, które skodyfikowano dopiero na przełomie XIX/XX wieku w świecie zachodnim.
Wiedza jest idealnym orężem do walki z głupotą, chęcią irracjonalnej zemsty, ślepym papugowaniem niektórych przepisów i zapisów. 


Jak widać chrześcijaństwo obrywa od tzw. wolnych mediów i ludzi pozujących na ateistów. Jak skończą z Nami, chrześcijanami zabiorą się za muzułmanów. 

Możnaby stwierdzić, że islam jest gwarancją przetrwania chrześcijaństwa, a wolność muzułmańskich kobiet jest ściśle powiązana z wolnością chrześcijanek.

I dlatego walcząc o prawa muzułmanek nie ma sensu rozbierać się, bo to przynosi więcej szkody niż pożytku.
Poza tym zdarza się, że osoby poznające islam nie zwracają się ku niemu, ale jeśli są chrześcijanami nawracają się. Taka swoista ironia losu...

Na zachodzie prawa nam kobietom nie zostaly dane "na raz". Musimy o nie ciągle walczyć. W PL wybitnie.
Bo źródłem zagrożenia dla wolności kobiety nie jest kler, jak próbuje wmówić nam strona "wyzwolona". To świeccy są często zagrożeniem. Ze swoimi anachronicznymi miarami i planami, co do wszystkich kobiet w PL.
Nie każda kobieta nadaje się na matkę. I bardzo dobrze, że wiele z nich nie decyduje się na dzieci. Dla dobra tych dzieci i narodu.

Choć islam, według których jest przeze mnie nieco gloryfikowany, nie uznaje opcji: kobieta nie ma dzieci, bo nie chce. Chyba tylko bezpłodność może ją "zwolnić" z posiadania potomstwa. A i to niekoniecznie, bo przecież po spełnieniu zasad przyzwoitości jest możliwe zastosowanie in vitro - komórka jajowa żony i nasienie jej męża. Przecież co nie jest zabronione, jest dozwolone. Albo adopcja...Na odpowiednich zasadach - dziecko ma swoje nazwisko, rodzic adopcyjny nie przejmuje majątku dziecka. Itd. 

No i dlaczego muzułmanka miałaby nie chcieć dzieci? Przecież dziecko to objaw Bożego Błogosławieństwa. W chrześcijaństwie, czy judaizmie też. Ale o ile ten drugi jest dla mnie troszkę ezgotyczny (tak, tak, mamy pięcioksiąg, i tyle naszego kontaktu z judaizmem).
A w wypadku chrześcijaństwa koncepcja "Dziecko jako objaw Bożego Błogosławieństw" bywa nieraz źle wykładana albo wcale. 
Poziom nauki religii w PL jest żenująco niski. Nie każdy ma ambitnego katechetkę/ambitną katechetkę, który chce nie tylko przekazać swoją wiedzę dotyczącą teologii, ale i swoje spojrzenie. Częstokroć jest przedstawione czyjeś stanowisko, ale nie zawsze poparte właściwymi argumentami.
Cały czas mam na myśli wykładaną religię katolicką obrządku rzymskiego.

koniec części 1