czwartek, 2 sierpnia 2012

Krótko o dzieciach

Kumpela mi marudzi, że moje zdanie nt dzieci zmienia się co pewien czas. 
Raz to słodkie maluchy, kiedy indziej to bachory, które należy wysłać do szkoły wojskowej.
W sumie nie da się jednoznacznie myśleć o dzieciach.
Jedne są grzeczne i powodują, że człowiek widzi "bycie kiedyś rodzicem" przez różowe okulary.
Inne są niesforne, hałaśliwe i niegrzeczne, co powoduje obrót sytuacji o 180 stopni.
Jak na razie widzę jeden podstawowy problem przy chowaniu istot poniżej 18 r. ż
Zwie się wychowanie bezstresowe. 

Za każdym razem, jak słyszę to słowo to dostaję drgawek i gęsiej skórki. 
No ludzie kochani...co to znaczy, że dziecko wychowane jest bezstresowo? 
Bo ja nie wiem.
Ciągle naraża się nas na stres. Szkoła, klasówki, zła ocena, dobra ocena, wystąpienia publiczne, egzaminy pod klucze (ponoć mają odejść do lamusa, pfffffffff)
Ponadto dziecko może być narażone na stres w komunikacji publicznej gdy niechybnie usiądzie na miejscu, bo jest zmęczone. Bo ma ciężki plecak.
I gdzie tu brak stresu?
Albo gdy mu autobus nie przyjedzie?
Albo rodzic się spóźni gdy będzie miał przysłowiowe dziecko odebrać z przedszkola czy szkoły?
Albo gdy kolejka u lekarza się wydłuża a dziecko chore to też zestresowane....
Nie ma czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe. 

Dziecko za przewinienie powinno być karane.
Oczywiście stosownie do swojego wieku. Różnej maści psychologowie mówią o szkodzie jaką robi dzieciom bicie przez rodziców. I niestety klapsa też zaliczają do znęcania się.
Każdemu z rodziców puszczają nerwy. Wtedy dziecko dostaje klapsa. Ale ból szybko mija. Sama dostałam raz czy dwa klapsa i to w słusznej sprawie. To samo robią rodzice innych dzieci. Pokolenie powojenne paradoksalnie chowano bezstresowo. Bo choć w szkole się zdarzyło im oberwać gdy nie odrobili prac domowych a rodzicom zdarzało się poprawić to jakoś nie było mowy o katowanych dzieciach. Państwo najzwyczajniej na to nie pozwalało. 
Dzieci nie bały się, że rodzice stracą pracę, bo każdy ją miał a przynajmniej zawsze była szansa jej uzyskania (większa niż teraz). 
W zasadzie aż tak się chyba nie stresowały głupimi reformami w szkolnictwie (teraz dziecko ma węcej stresów w szkole niż kiedyś, bo: musi umieć pykać w komputer, mieć dobre ciuchy a w szkole nie otrzymuje nic poza marudzącym pedagogiem).
Społeczeństwo też wychowuje dzieci i jest za nie odpowiedzialne. Zanim więc użyjemy pewnych słów upewnijmy się czy koło nas nie ma krasnalka który chłonie wszystko jak gąbka. Mówmy powolnym i spokojnym głosem do dziecka zwracając mu uwagę. A żądni miejsca seniorzy niech nieraz się przejdą na spacer. Świeże powietrze dobrze robi na mózg. Bo nieraz widywałam sytuację na przystanku: przygarbiona staruszka wyglądająca jakby śmierć ją miała spotkać dostaje kopa jak dzieciak przy energetyku i wpada do środka publicznego transportu i czym prędzej siada jak królowa na dwóch miejscach potrącając przy tym wszystkim.
Niektóre dzieci już tym nasiąkły. 
Wsiadałam ostatnio do autobusu. Późna godzina była: raptem osiemnasta.
Czuję, że moją przestrzeń osobistą zaburza jakiś karzełek. Niestety robi to z wdziękiem słonia więc muszę ją przystopować: Spokojnie, zdążysz.
Problemu nie mam ja tylko dziecko. Bo jeśli teraz ośmiolatka tak się rozpycha by kupić bilety to jak się będzie zachowywać gdy wejdzie w nieszczęsny wiek pokwitania? Już teraz dziewczęta częściej goszczą w kartotekach policyjnych.
Może ja mam jakieś przedpotowe wyobrażenia o życiu kobiety, ale jeśli mężczyzna postępuje głupio: upija się czy urządza bitki z kolegami to nie znaczy, że kobieta w ramach równouprawnienia (???) ma robić tak samo. Znajmy swoje miejsce. Poniekąd kobieta potrafiła wprowadzać pokój i łagodzić obyczaje. Teraz trend się obróci? Oby nie. 
Nie wyobrażam sobie mężczyzn jako łagodzących obyczaje...no chyba, że zastosujemy zasadę: si vis pacem para bellum. Auć.

A puenta na zakończnie będzie taka. Kiedyś w czasopismie katolickim znalazlam wspomnienia katolickiej misjonarki działającej w Libii. Stwierdziła w swoich wspomnieniach, że dziecko wychowywane bezstresowo (przynajmniej w Libii) to takie, które wie, że jest chciane i kochane. Wręcz traktowane jako objaw Bożego Błogosławieństwa (albo litości natury jakby powiedział ateista).